środa, 27 kwietnia 2011

Szewczyk Dratewka

    I tak szewczyk mały z zamiarem wypastowania dziadka butów, w tajemnicy przed wszystkimi wyciągnął cały "osprzęt" do czyszczenia, niszcząc przy tym szufladę i zrobił pociąg.


wtorek, 26 kwietnia 2011

Z pamiętnika podróżnika

    Osiem godzin jazdy, ponad 500 km, 7 postojów i dwoje śpiewających podróżników...plus grająca kolędy kierownica. Potrzebowałam dwóch dni by dojść do siebie. Igorencjo w podróży szkicował wspomnienia. Teraz bardzo tęskni za morzem, memłami (mewami), fofami (fokami) i cołą (colą)!


                                             Igor leci rakietą
                                  
                                   Rakieta w kosmosie

                                   Literki S

                                   Rakieta, niebo a na nim oczy i trójkąt 

sobota, 23 kwietnia 2011

Pisanki

    Wczoraj wykonaliśmy kilka pisanek, w sensie tata ugotował jajka a Igor zdobił. Miał sporą frajdę i oczywiście jego pisanki musiały znaleźć się w koszyczku. Trochę popękane ale na pewno jedyne w swoim rodzaju ;)




Fokarium

   Odwiedziny u fok trwały dość długo. Początkowo Igor był zaskoczony i mocno zainteresowany, do momentu gdy poznał nową koleżankę...i od dej pory znajomość rozwijała się rewelacyjnie. Oboje zapomnieli o fokach i zaczęli rozrabiać. Trafił swój na swojego ;)


Wielkie lądowanie

    Stacja kosmiczna doczekała się przylotu kilku rakiet. Lądowanie odbyło się w totalnym chaosie. Igor produkował to rusz nowe rakiety...niewiele brakowało i plaży by nie wystarczyło. No ale w końcu udało się wybrać kilka, które zamieszkały w stacji na stałe.

piątek, 22 kwietnia 2011

Bańki

    Igorowe bańki :)

Stacja kosmiczna

    Piaskowa stacja kosmiczna, niczym twierdza chroniąca udającego księżniczkę kosmonautę przed turystami. Do wnętrza stacji próbuje dostać się pojazdorakieta, czyli dwa w jednym. Praca nad stacją trwała dość długo, ale Igor był zadowolony z końcowego efektu, kosmonauta też.



czwartek, 21 kwietnia 2011

Morskie znaleziska

    Tym razem kierunek Hel i plaża pełna ciekawych skarbów, wyrzuconych przez morze. Igorowi najbardziej odpowiadały gałęzie którymi można było postrzelać. Znaleźliśmy też sporo desek różnego koloru i faktury. Powstały dwa schrony, Igor zrobił też wyrzutnie rakiet po czym usiadł i odpoczywał.




Głoła

    Głoła czyli głowa według Igora. Najważniejsze w głołie są oczy z kamienia. Poprosiłam Igora by poszukał coś, co przypomina oczy. Przez cała plażę biegł i krzyczał dła oka!

środa, 20 kwietnia 2011

Piaski

    Piaskowe potwory, mewy czy ludostwory...Igor wymyśla bez opamiętania...



Cześć rakieto!

    I stało się...Igor dziś zobaczył rakiety. Od zwiedzenia Wyrzutni Rakiet w Łebie dzieliło nas 70 km i tak średnio co kilometr Igor pytał czy to już. Gdy wydawało nam się że dotarliśmy już na miejsce, okazało się, że trzeba iść pieszo jeszcze ok 3,5 km...wiec z wózkami i sporym bagażem dreptaliśmy, a Igor odliczał start rakiety..deen, dwa, trzy, for, ten...START!



wtorek, 19 kwietnia 2011

Obcy

    Naszą planetę odwiedził OBCY. Igor bardzo starał się pomóc mu poznać Ziemię. Zaprzyjaźnili się niesamowicie, do tego stopnia, że Igor postanowił Obcego zakopać by został na naszej planecie na zawsze!



poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Przywitanie z morzem

    Igor po długiej ale cierpliwej podróży z wielkim szaleństwem przywitał morze. Całą drogę wypatrywał wody i wiatraków. Była woda, były wiatraki a nawet ciuchcie i rakiety. Igor z wrażenia nam się rozgadał, a Wiktor...jak to Wiktor wszystko przespał ! Wczasowe chłopaki jutro ruszają na podbój morza,pewnie mnie zaskoczą nie raz!


piątek, 15 kwietnia 2011

Podwórkowo

    Chowany, berek czy podchody...jak dobrze wspomina się czasy podwórkowe gdy było nas cała banda i wszyscy razem! Pamiętam naszą najpopularniejszą grę, którą nazwaliśmy "małża". Dzieliliśmy się na dwa obozy, na asfalcie znaczyliśmy kredą dwa terytoria, tak by każdy obóz miał swoje. Sęk tkwił w tym,że trzeba było sprytnie uciec przez terytorium wroga by wydostać się z tzw "małży" i nie być wypchniętym. Ajjj spędzaliśmy całe popołudnia wspólnie, wymyślając nowe zabawy. Zabawa w sklep, gdzie płaciło się kamykami i liśćmi, a produktami były rzeczy znalezione na podwórku. Bieganie za babajagą w okół naszego ukochanego warzywniaka z oranżadkami w woreczku, czy robienie skarbów...pomysły nam się nie kończyły.
    Ostatnio spacerowaliśmy z Igorem i Wiktorem całe przedpołudnie i kompletnie nie mieliśmy pomysłu co zrobić z czasem. Do momentu gdy zobaczyłam naszkicowaną na chodniku prostą grę :) i tak mnie wzięło na sentymenty jak to magiczne było to nasze dzieciństwo, bez tych wszystkich nowoczesnych zabawek!

czwartek, 14 kwietnia 2011

Ogródek

Igor z pomocą taty i dziadka wykonał swój pierwszy w życiu ogródek. Na pomysł wpadliśmy będąc na zakupach. Igorowi spodobały się bardzo bratki i sprzedająca je pani. Pozwoliłam mu wybrać kilka kwiatków zapominając, że według takiego malucha nie istnieje pojęcie kilka ;) Gdy tylko się zgodziłam słyszałam: "ten, teeen, ten.....i duło (dużo)! Nie obyło się też bez nasion. Igor wybrał marchew, pietruszkę, rzodkiewkę, pomidory...ogólnie chciał kupić cały stragan! Na szczęście pani sprzedawczyni wytłumaczyła mu , że inni też potrzebują nasionek i on nie może wykupić wszystkich ;)
    Po powrocie do domu wzięliśmy się do pracy. Tata z dziadkiem przygotowali teren i postawili płotek. Igor nadzorował prace i kopał dołek. Okazało się, że kopanie dołków wychodzi mu całkiem nieźle i z sadzeniem kwiatków poradził sobie rewelacyjnie. Jeżeli chodzi o warzywa to miałam wrażenie, że robi burzę śnieżną! Nasiona lądowały wszędzie, nim się obejrzałam wszystkie torebki były puste. Teraz Igor dba o swój ogródek i czeka aż warzywka wzejdą.